wtorek, 28 lutego 2017

BOJĘ SIĘ

Hejka ;)
Tutaj znów ja :D
Po śmierci świnki ciągle płakałam ale udało mi się już z tym pogodzić i zrozumiałam że takie życie.
Ale dobrze nie dzisiaj o tym...
A więc tak:

Jutro o 17:00 mam okulistę.
Strasznie się boję bo słyszałam że wpuszczają tam kropelki do oka które powiększają źrenicę.
Bleee , aż mnie ciarki przechodzą a najgorsze jest to że na prawym oku nic nie widzę .
Znaczy widzę ale z bliska, a z daleka to tylko rozmazane, tzw. Krótkowzroczność.
Jakiś miesiąc temu jeszcze tego nie miałam :/
A ja tak bardzo nie chcę nosić okularów bo jak pójdę do szkoły ci którzy mi dokuczają na pewno będą się śmiać :(
Znaczy to nie jest pewne czy będę nosić.






Co zrobić? :/

a) Starać się strzelać na teście wzroku (to coś co się litery mówi)

b)mówić prawdę że nie widzę na to oko

Skutek a : nie będę widziała na jedno oko ale przynajmniej nie będą się ze mnie śmiać.

Skutek b : oko będzie poprawiało swój wzrok, ale będą się ze mnie śmiać :(

HELP :(



sobota, 11 lutego 2017

Smutna Informacja

hejka :(
Dziś przychodzę ze złą wiadomością.

Nie żyje moja świnka morska Fiona.
Umarła dziś o godzinie 9:50 11.02.2017 roku
Jest mi smutno i ciągle płaczę :(
Byłam bardzo przywiązana z fifi i kochałam ją najmocniej.

Ale mam wyrzuty sumienia że prawie w ogóle nie poświęcałam jej czasu :(
Żałuję tego i to bardzo! Kocham cię Fionka <3

czwartek, 9 lutego 2017

Hejka naklejka

Cześć.
Na wstępie chcę napisać że mam teraz strasznie dużo nauki.
Dlatego czasu wolnego mam mało...
Dzisiaj byłam w szkole tak jak zwykle,
od wczoraj bolał mnie brzuch więc wiedziałam że zapowiada się znów miesiączka ;-;
No ale poszłam do szkoły, a pan od w-fu wziął nas na sanki i jeszcze tłumaczył że stroją salę na walentynki co było kompletnym bullshit'em.
Po sankach gdy wracaliśmy do szkoły wszyscy byli mokrzy włączając w to we mnie.
No i się zaczęło...
Napiłam się i trząsłam  jak galareta.
Nagle poczułam że robi mi się słabo i upadłam... Przed oczami zrobiło mi się ciemno a w ustach poczułam dziwny smak.
Od razu inni zaragowali na to i poprowadzili mnie do pedagoga.
Pedagoga nie było w gabinecie ale akurat wyszła moja wychowawczyni z klasy na korytarz i zapytała co mi jest.
Opowiedziałam jej wszystko, potem Pani zadzwoniła do mojego domu i przyjechał po mnie dziadek.
Gdy przyjechałam do domu to leżałam i leżałam aż dostałam tabletkę i zasnęłam.
Obudziłam się jakieś 3 godziny później i tyle :P
Czuję się teraz dobrze :D